GUWERNANTKI: dwujęzyczne nianie wracają do łask!
Komunikowanie się w co najmniej dwóch językach, to dziś absolutna konieczność, by z powodzeniem radzić sobie w wielkim świecie. Nic więc dziwnego, że rodzice chcą, aby ich dziecko od najmłodszych lat miało kontakt nie tylko z językiem ojczystym, bo – jak mówią Joanna Olejek, pomysłodawczyni Multi Niani i Paulina Kulikowska, koordynator projektu – każde dziecko może być dwujęzyczne.
Guwernantka to słowo powracające z archiwum języka. Kim i w jaki sposób dzisiaj taka osoba się zajmuje?
Joanna Olejek: Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto przypomnieć zawód guwernantki sprzed kilkudziesięcioleci. Były to wykształcone kobiety mówiące w językach obcych z predyspozycjami pedagogicznymi, w swojej pracy kładące nacisk na wszechstronny rozwój dziecka – od matematyki, przez zasady savoir-vivre’u, po historię, sztukę i języki obce. Zatrudniano je we wszystkich kulturalnych rodzinach i był to bardzo szanowany zawód. Wraz ze zmianami w kulturze zmieniła się również percepcja zawodu guwernantki – sprowadzono ją do roli osoby, która dba o bezpieczeństwo dziecka i jego podstawowe potrzeby. Dzięki łatwemu dostępowi do informacji i dynamicznemu rozwojowi technologii żyjemy w globalnej wiosce, dlatego znajomość języków obcych nie jest już luksusem zarezerwowanym dla wybranych – jest to konieczność, jeżeli chcemy umożliwić dziecku jak najlepszy start w dorosłe życie. Teraz nadszedł czas guwernantek w nowej odsłonie: często są to osoby mówiące płynnie w kilku językach, obyte z różnymi kulturami, mające wszechstronne zainteresowania. Opierając się na idei guwernantek sprzed lat, nasze opiekunki dbają również o zasady savoir-vivre’u.
Jaki jest zatem trzon waszej działalności?
JO: To pierwsza i jedyna w Polsce agencja obcojęzycznych Opiekunek-Guwernantek. Zależy nam na tym, żeby polskie dzieci mówiły w językach obcych bez kompleksów, w sposób naturalny, tak samo jak w języku ojczystym. Żeby w takim stopniu opanować język, nie wystarczą lekcje z angielskiego np. 2 razy w tygodniu w przedszkolu czy szkole – wówczas język jest sztucznie wyuczony, a posługiwanie się nim nie jest czymś oczywistym. Pojawia się bariera językowa, dziecko boi się oceny, ponieważ często bywa oceniane na zajęciach. Dlatego też koncepcja przyswajania języka poprzez codzienne obcowanie z osobą, która mówi do dziecka tylko w wybranym przez rodziców języku, jest najlepszym rozwiązaniem.
Co na to sami zainteresowani?
Paulina Kulikowska: Wiadomo, że każde dziecko jest inne, ale istnieje pewna reguła – pierwsze dwa do czterech tygodni to czas adaptacyjny, w którym dziecko oswaja się z nową osobą, a następnie zaczyna powoli porozumiewać się z Nianią-Guwernantką – oczywiście na miarę swoich możliwości. W miarę upływu czasu efekty są coraz bardziej widoczne, a drugi język staje się częścią naturalnych zasobów dziecka.
Możemy zatem mówić o dwujęzyczności malucha, czy tak?
PK: Oczywiście. Tak jak każde dziecko może mówić w jednym języku, tak samo każde dziecko może mówić w dwóch lub więcej językach. Musimy pamiętać, że potrzeba komunikacji jest naturalna dla wszystkich żywych istot. Ludzie ze względu na bardziej złożone struktury mózgowe mają możliwość porozumiewania się w różnych językach. Na początkowych etapach nauki dziecko nie ma świadomości, że mówi w innym języku i płynnie zmienia go w zależności od potrzeby. Wystarczy ponadto spojrzeć na dziecko, żeby zobaczyć, w jaki sposób się uczy – poprzez naśladowanie. Zanim wykształci w sobie filtry umożliwiające selekcję zachowań pożądanych i niepożądanych, naśladuje rodziców, nauczycieli i rówieśników. Ta postawa odnajduje swoje potwierdzenie w psychologii poznawczo-behawioralnej, która twierdzi, że jedną z głównych metod nauki nowych zachowań, czynności czy wzorców myślowych jest modelowanie, czyli inaczej mówiąc, naśladownictwo. Oznacza to, że każde dziecko może być dwujęzyczne.
Pytanie, czy ono tego chce. Czy to aby nie pewna moda, wiążąca się z kolejnym obowiązkiem dla dziecka?
JO: Dziecko nie wysyła absolutnie żadnych sygnałów na temat potrzeby zajęć z opiekunką językową. Weźmy pod uwagę np. dwuletnie dziecko, które dopiero uczy się składać proste zdania – nie ma ono świadomości tego, w jakim języku się porozumiewa, a tym bardziej istnienia czegoś takiego jak inne języki. Nauka języków obcych nie jest modą, jest potrzebą. Biorąc pod uwagę tempo rozwoju współczesnego świata oraz wagę komunikacji i informacji dla kontaktów międzyludzkich, znajomość języków wkrótce nie będzie już dłużej stanowiła „wartości dodanej” czy przewagi kompetencyjnej. Będzie oczywistym narzędziem, bez którego rozwój jednostki będzie bardzo trudny. Analogię zobaczymy choćby na przykładzie obsługi komputera i urządzeń mobilnych – jeszcze 10 lat temu znajomość obsługi komputera była atutem – w dzisiejszych czasach jest to umiejętność oczywista i trudno sobie wyobrazić młodych ludzi, którzy nie mają tego typu kompetencji.
PK: Odnosząc się do pytania o kolejny obowiązek dla dziecka – odpowiedź brzmi: wręcz przeciwnie! Cała idea Multi Niani opiera się na przyswajaniu języka w naturalny sposób, czyli nauce przy okazji obcowania z Opiekunką. Badania pokazują, że struktury mózgowe odpowiedzialne za funkcje lingwistyczne rozwijają się najintensywniej do siódmego roku życia. Po osiągnięciu tego wieku intensywność ta sukcesywnie maleje, a wiadomym jest od dawna, że umiejętność niećwiczona zanika. Jako społeczeństwo w dużej mierze wykonujące pracę umysłową, musimy pamiętać, że szlaki neuronowe również należy ćwiczyć. W jaki sposób to robić? Przez uczenie się. Dlatego też kształtowanie dwujęzyczności dziecka leży w gestii rodzica.
Joanna Olejek – pomysłodawczyni projektu Multi Niania, młoda mama rocznego, już dwujęzycznego Aleksa, właścicielka szkoły językowej Multi Lingua
Paulina Kulikowska – koordynator projektu Multi Niania, psycholog, nauczycielka jogi, pasjonatka psychologii rozwojowej i dwujęzyczności
artykuł został opublikowany na stronie: http://www.mjakmama24.pl/male-dziecko/edukacja/guwernantki-dwujezyczne-nianie-wracaja-do-lask,164_6740.html